Nie kłam...
Dotknij mnie dziś... swą ospałą dłonią
pocałunkiem zimnych ust dalekich
wzrokiem poniżenia,
oczyma, które ostatni raz maja przemówić
nie spokojnym tonem myśli
zatraconych w wczorajszym dniu
naszych wyznań, westchnień,
romantycznych uniesień...
które wczoraj odkryły swoje prawdziwe
JA,
i przy tym zdradzając swe prawdziwe
imię,
brzmiące tak bezdźwięcznie...
Kłamstwo-- Tak właśnie to imię zdradzieckie
brzmi
A jednak... jednak... coś w mych uszach
nadal gra
muzyka i teatr jednego aktora
co w śpiewie swym głośno krzyczy
gdy cierpienie wbija się w jego pierś...
on nie mal że omdlały pada na twarz
Udowadniając mi, swą piękną grą, iż
miłość...
Miłość to scena, upadłych Kochanków...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.