Nie mogę....
Nie mogę podarować nic
i nic obiecać...
zaspany anioł liczy sny,
nie chce uczucia wzniecać.
Gdzieś w cichym kącie sobie śpią
obawy me i troski,
drzemią tak zwiewnie niczym puch,
ciężary mych słabości,
i tylko oczy bursztynowe
mienią się, jak korale
i tylko w duszy cicho tkwią
smuteczki me i żale.
A z nieba patrzy znana twarz
księżyca dobrodzieja,
dobranoc mówię idąc spać,
dobranoc ci...
nadziejo.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.