Nie mów że to prawda
Nie wierzę, że ludzie umierają,
jak cienie drzew, które są,
a za chwilę ich nie ma.
Pogrzeb? Nierealne.
Stoję i śnię,
że biegam, że frunę,
że z nim, że wciąż, że jest,
dół nieprawdziwy,
trumna wymyślona.
To moja obecność,
nie może być
pewna.
autor
marcepani
Dodano: 2018-01-29 19:22:43
Ten wiersz przeczytano 1374 razy
Oddanych głosów: 37
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (38)
Bardzo dobrze ukazujesz stan osby która dowiaduje się
o śmierci bardzo bliskiej osoby
Taki stan potrafi bardzo długo się utrzymywać
Bolesny temat poruszyłaś w swoim bdb wierszu
Pozdrawima serdecznie Marcepanko :)
Dobrze oddane emocje...Też nikogo już nie mam. Dzieci,
ale one daleko...
Pozdrawiam.
Kiedy umierali moi najbliżsi, rodzice, siostra, czułam
się jak we śnie, nawet płakać nie mogłam. Takie
niedowierzanie... Dopiero po pogrzebie, po powrocie do
domu wszystko zaczęło docierać.
Dobra smutna refleksja.
Pozdrawiam ciepło :*)
Posmutniałam wszystkie prawie bliskie osoby pochowałam
i wiem że trudno pogodzić się ze stratą. Pozdrawiam
Marcepaneczko
Taki to porządek w świecie, rodzic odchodzi zostawia
dziecię...robi mu miejsce, w nicość odchodzi,
przekazał geny, niechaj świat w ręce biorą już
młodzi...
pozdrawiam serdecznie
Trudny temat...pozdrawiam :)
Witaj. śmierć to pweność, którą osoba pogrążona w
żalobie w pierwszym odruchu neguje, wciąż nie jest w
stanie uwierzyć, że ten ktoś nie żyje. To jest
pierwszy etap żałoby. Dobra puenta, bo tak właśnie
jest to nasza obecność jest niepwena. Dzisiaj jestem a
za chwilę może mnie nie być. Dobra refleksja
Marcepani. Moc serdeczności.
Wymownie, chyba każdy tak ma, że nie może uwierzyć w
to co jest dla nas niepojęte i z czym nie możemy się
pogodzić, znam ten stan z autopsji, wiersz bardzo do
mnie trafia.
Pozdrawiam marce.
Dziękuję za poczytanie, tak trudno jest pisać o
śmierci... tym bardziej dziękuję za wgląd i
pozostawiony ślad.
Gorąco pozdrawiam.
Ludzie umierają? Chyba nie. Ciało tylko umiera. A
ludzie (ich umysły, "dusza") odchodzą na drugą stronę
tzw. wiecznego życia. Ból i cierpienie jest tylko
wśród najbliższych. Śmierci nie należy się bać. W
najgorszym przypadku wreszcie znikną nam wszelkie
bóle, problemy i będziemy wiecznie sobie odpoczywać,
zostawiając swoje geny dzieciom, wnukom itd. Im więcej
po sobie zostawimy tym lepiej. Ja już trzy razy
odchodziłem. Za każdym razem kazano żyć. Miałem jedną
rozmowę we śnie, podczas operacji głowy a właściwie
tylko słuchałem wypowiedzi osoby z innego życia
(postać bez ciała, sama, niesamowicie błyszcząca
jasnym, srebrnym blaskiem głowa, bez jakichkolwiek
rysów). Bardzo krytycznie wyrażała się o "kościele",
jako złej drodze na drugą stronę. Wcześnie chciałem
umierać, po rozmowie nabrałem mocnej energii do życia.
Od dwóch lat zerwałem z kościołem, choć wierzę w siłę
wyższą i życie po śmierci (oczywiście bez
dotychczasowego ciała)...
A Twój wiersz fajny. Pozdrawiam. Spokojnej nocy ;)))
Ludzie od nas odchodzą. Nie widzimy ich, ale są.
Słuchają, co im mówimy, sami coś nam przekazują, ale
mu się powoli przyzwyczajamy do ich niepełnej
obecności. Przestajemy się wsłuchiwać w ich szept,
coraz mniej się im zwierzamy, aż wreszcie stają się
już nam niepotrzebni. I dopiero wtedy umierają
naprawdę.
Ludzie od nas odchodzą. Nie widzimy ich, ale są.
Słuchają, co im mówimy, sami coś nam przekazują, ale
mu się powoli przyzwyczajamy do ich niepełnej
obecności. Przestajemy się wsłuchiwać w ich szept,
coraz mniej się im zwierzamy, aż wreszcie stają się
już nam niepotrzebni. I dopiero wtedy umierają
naprawdę.
Ludzie od nas odchodzą. Nie widzimy ich, ale są.
Słuchają, co im mówimy, sami coś nam przekazują, ale
mu się powoli przyzwyczajamy do ich niepełnej
obecności. Przestajemy się wsłuchiwać w ich szept,
coraz mniej się im zwierzamy, aż wreszcie stają się
już nam niepotrzebni. I dopiero wtedy umierają
naprawdę.
niestety umierają :(
pozdrawiam:)
intrygujący, dramatyczny i śmiertelnie poważny
temat...czasem nie ogarniamy i nie dopuszczamy myśli o
temacie+:) pozdrawiam