Nie płaczę na pogrzebach...
Nie płaczę na pogrzebach - oj nie!
Moje rzęsy - strażniczki oka
zatrzaśnięte na cztery spusty,
żadna mysz smutku się nie
prześlizgnie. Powtarzam sobie
jakoś to życie trzeba przeczekać.
Co z tego że w sercu szaleje
mały potwór - dziecko
strachu,
smutku,
bólu?
Demoluje, daje pokaz
siły,zrywa ze ścian aorty,
szlocha i pada w boleści
na miękkie ściany przedsionków,
targa włosy, drze szaty,
krzyczy
wespół z duszą?
To nic! Ja nie płaczę na
pogrzebach. Nauczona
nie narzekać,
nie żalić się,
nie okazywać uczuć.
Tylko powiedz czemu płaczę
gdy ty żywy odszedłeś?
Nie poproszony
przez nikogo-
z własnej woli,
bez pożegnania.
Oni w kontekście zimnych grobów
mają usprawiedliwienie doczesne,
a ty co mogłeś trzymać mnie w
ramionach choćby po to tylko
by zachować pozór szczęścia -
Uciekasz!
Podkulony ogon,
chowasz pod siebie
żeby ci go przypadkiem nie
przytrzasnęły wyrzuty sumienia.
Oni mieli wybór, opuścili mnie
wbrew sobie - dlatego nie
płaczę na pogrzebach! Płaczę
bo ziemia wraz ze mną się osunęła
i zadrżała w posadach nieba.
Gdy ty, jedyny który mógł
oczy otworzyć zatrzasnął
je w ciemnościach odkochania.
,,Ktoś tu był i był, a potem zniknął i uporczywie go nie ma,,
Komentarze (35)
ładnie piszesz .. ja zawsze się godzę z losem i biorę
to co daje ..a daje sporo radości .. kiedy przyjdzie
czas .. zamknąć oczy powiem koni tylko żal jak w
piosence ...
pellka pochowała i tego z "podkulonym ogonem",
pogrzebała za życia, płacząc
tamci już odeszli i nic nie można na to poradzić nie
wrócą a tu może jest nadzieja... lub na kolejną
miłość,,
Po namyśle dodam, że jest jeszcze czas, który nie ma
znaczenia w pierwszym przypadku w przeciwieństwie do
drugiego.... tu on dużo może.
Dramatycznie i przejmująco opisane odejścia. Ale ten
"podkulony ogon", powoduje, że nie jestem pewien czy
wart jest tych wylanych łez.
robi wrażenie - wiersz pełen ekspresji, w kilku
miejscach wręcz zachwyca - masz niesamowity dryg do
pisania.