[Nie wygrasz życia, jeśli, je...
Nie wygrasz życia, jeśli je sprzedasz
Gdy urządzisz własny śmieszny kiermasz:
„Patrzcie! Jestem zmienny jak
kameleon...
Jak liść pasujący na każde
drzewo...”
Czemu chowasz się za twą tarczą uparcie?
Czy nie stać cię na prawdziwe starcie?
Dlaczego codziennie zmieniasz maskę?
Słuchasz każdego, kto robi ci łaskę...
Nie wygrasz życia jeśli je sprzedasz...
Wciąż między protektorami biegasz
Chcesz ich zadowolić, dwoisz się i
troisz
Zastanawiam się tylko, czemu to robisz?
Mówisz, że życie ludzkie jest teatrem
Że musisz zawsze lecieć z wiatrem
Żeby nie spaść ze sceny tego świata
Żeby się uchronić przed toporem kata
Mówisz, że tak jest prościej, łatwiej
Tylko, że na tej powierzchni gładkiej
Starannie przez ciebie polerowanej
Dostrzegam pewną długą szramę:
Nie wygrasz życia, jeśli je sprzedasz
Bo okaże się nagle, że nic nie masz,
Gdy zechcesz spisać testament.
Wzniecisz jedynie ogromny zamęt,
Bo zrozumiesz, że nic nie zostanie
Po twoim bezsensownym bytowaniu
Że nikt o tobie nie będzie pamiętał
Że twoja mogiła jest już zajęta...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.