Niechciany
Gnasz przed siebie,
stepowa ziemia cię prosi:
„Zwolnij”!
A ty wściekły jej odejściem,
pędzisz jak wariat i tniesz powietrze.
"Niechaj zniknie to cierpienie
złowieszcze!"
Boli twe serce skopane,
jak mogła wygryść aż taką ranę,
jak mogła odrzucić twe oczy
kochane,
jak mogła nie spojrzeć na twe usta
krwią zlane?
Gnasz przed siebie,
sokoły nad głową ofiarom pieśń skrobią.
A ty rozsierdzony po miecz sięgasz
i w gęstwinie gałęziom cierpienie
przysięgasz.
Niechaj wiedzą, kto tu jest Panem!
Boli ta dzika dusza,
jak przepaść nienawiść teraz już
wchłania.
A ty zniewolony nią łkasz w szaleńczy
konaniach
i Jej twarz, jak pachołek ostatni od wiatru
ochraniasz.
Gnasz przed siebie,
kozaków już kilku śpiewa,
miód zgubny rozlewa.
A ty przy stole wąs skubiesz
i wiesz, że jak ona tylko zażyczy,
ty cały świat płomieniami rozgniewasz.
Boli twoj duch, jak Achilles nieugięty.
Tylko śmiercią ugasisz pragnienie,
tylko tak jeszcze
wzruszysz jej istnieniem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.