Nienazwane dni
Ukryłem swoje życie w jedwabnym kokonie.
Stąd
Patrzę co dzień na światło, jak umiera
wewnątrz moich dłoni,
Otoczony pomysłami dla których odkryłem
nowy sens,
Zauroczony zapachem stworzonym wewnątrz
stalowych ram.
Jestem tu i nie ma mnie zarazem.
Ukryłem swoje myśli w blaszanym garncu.
Stąd
Zerkam co chwile na cień, jak szybuje po
stronach pustych ksiąg,
Znajdując miejsce na ścianie na chwilowe
zakłopotanie,
Pędzel w dłoni ma przecież tylko
symboliczne znaczenie.
Jestem tu i nie ma mnie zarazem.
Ukryłem swoją twarz w lustrzanym
uśmiechu.
Stąd mogę tylko biec,
Biec w stronę niegdysiejszych słów.
Koniec końców,
W diamentowym skarbcu ukryłem serce swoje i
nienazwane dni,
Na wypadek gdybym
Jednak nigdy nie istniał.
Komentarze (1)
Piękny wiersz,czyta się jak piosenkę pozdrawiam.Ps.Jak
niema Cię jak jesteś-jesteś tutaj z nami.:-)