Nieszczęśliwa Venus
Ewelinie...
Słodkie spojrzenie, oczka
błyszczące….
W oczach zielonych gwiazdy i słońce,
Usta różowe, zniewalające;
Na nich uśmiechy sny skracające….
Krótki to opis, ale wymowny,
W cichą poezję lekko ozdobny….
Jakże mój słownik w cechy ubogi;
Oczka, usteczka, ciało i nogi….
O kim tak piszę? Cóż za dziewczyna??
Imię natchnienia, to Ewelina….
Chociaż w cudowność swoją bogata,
Za to nieszczęściem słona
zapłata….
Miła, urocza, przesympatyczna,
Barwa jej głosu niemal liryczna….
Tylko ten smutek w sercu jej drzemie,
Który jej życia zmienia odzienie….
Serce mi zgniata niemoc pomocy,
Której wyrazem – modlitwa w
nocy….
Jak mogę pomóc cudna dziewczyno?
Mojej niewoli smutku Boginio….
Słowa otuchy – miękką opoką,
Dłonie bezradne – łzawą
zatoką….
Chciałbym Ci pomóc bardziej, niż mogę,
Chciałbym sprostować życiową
drogę….
Wiersz, to niewiele – pyłek wśród
piachu,
Balsam dla serca w codziennym strachu.
Ale pamiętaj ZAWSZE i WSZĘDZIE:
Moje serduszko przy Tobie będzie!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.