Nieudane zaloty
wierzcie mi, przebierałem i przegrałem
Kiedy wdowcem pozostałem
ponad kopę wiosen miałem,
włosy jak i wąsy trochę posrebrzałe
ale dołem części były zdałe.
W chacie cztery kąty, jam samotny,
w sprawach kobiet dość obrotny,
dniem i nocą coś mi powiadało
bym poszukał drugie ciało.
Wokół było masę wdówek i panienek
chętnych do współżycia, na ożenek,
młode, stare, urodziwe i majętne,
wszystkie do ożenku chętne.
Polowałem za babkami nie z miłości
jak to było dawno za młodości,
lecz z rozsądku by w starości
było wiele szczęścia i radości.
Niezależnie panna czy też wdowa
byle była urodziwa, miła, zdrowa,
bez ciężaru dzieci dobrze wychowana
bez nałogów, szczera i zadbana.
Wolny jak ten ptak w naturze,
panem domu i na emeryturze
kilka latek w paniach przebierałem,
których więcej jak pół kopy miałem.
Aby czytelnika nie zanudzić
i mych uczuć do niektórych budzić,
wspomnę tylko kilka z mej włóczęgi
by nie pisać nieudolnej księgi.
( ciąg dalszy nastąpi )
cdn.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.