Niewiadoma
jeszcze nie wiem w jakim odcieniu szarości
nadejdziesz
jakby scalony ze świtem
światu zaprzedany
nieświadomy po omacku znajdziesz się
w moich wyobrażeniach
nawet nie poraża mnie myśl że usiądziesz w
półmroku
jakby zrodzony z esencji
idei wybranej
niewidzącymi oczyma spojrzysz w ścianę
prawie na mnie
i może szarość dnia przyćmi barwy
rozkołysane
jakby na twoje powitanie
taniec ich powstały
przez zamglony pryzmat szklanych drzwi
przez zadymioną duszną salę
odszukam
odgadnę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.