NIEWIDOMI
Nie siedzę na, raczej stoję przed oknem,
nie widzę nic, ślepy obserwuję noc.
Księżyca nie ma, gwiazdy nie lśnią na
niebie.
Z prostej przyczyny, bo ta noc jest we
mnie.
Oczy otwarte lecz sa przesiąknięte mgłą,
zbrodnią można nazwać to, że nie widzę
świata
w takich jak cała wasza banda barwach.
Nawet nie płaczę, spojówki dawno temu
wyschły,
łzy oczyszczają, ja jestem nadzwyczaj
czysty.
Dźwięki - to one mnie prowadzą przez życie,
dzięki, że w ogóle wiem co to życie.
Widzę nic a słyszę i czuję wszystko.
Iść ciągle, iść tam gdzie poniesie
przyszłość!
Usiądź wygodnie i posłuchaj,
przecież nie jesteś ślepy,
noc wcale nie jest piękna i musisz
uwierzyć.
Niewidomi widzą piękniejsze rzeczy niż to,
oni dostrzegają każde wewnętrzne piękno,
zpach wanilii kilka razy intensywniej niz
my,
dźwięk pieśni porannych ptaków za oknem,
poranny koncert a w roli głównej słońce.
Czujesz jak promienie oplotły ciebie?
Ze sto tych ozdobnych złotych brylantów
ogrzewa ci twarz, tylko się nie ratuj..
Wiem, że tacy ludzie mają bardzo ciężko
i ja tylko mogę dla nich oddać się wersom.
Oddałem wers na ten poranny koncert.
Komentarze (2)
srytmetyka współczucia - jka to kiedyśpoeta pewien
opisał--- współczesny świat jest bezduszny i
niewrazliwy na problemy "innych", twój wiersz zmusza
do refleksji. popracuj jeszcze troszkę nad rytmem :)
Śliczny wiersz... Poruszyłeś poważny temat, zmusiłeś
do refleksji... Wanilia na prawdę świetnie pachnie...
A sam nieraz zamykam oczy, aby "poczuć się oplatany
promieniami słońca"... Ładnie...
P.S. Małą dygresją będzie to, że łzy nie powstają w
spojówkach... Ale to szczegół - przymykam oko ;)