Nigdy i nigdzie nie jesteśmy sami
i co tu robić gdy głucha cisza wkoło
może się w nią wsłucham ale myśli
jakoś dziwnie trzepocą jak ptaki
uwięzione
w klatce, które chcą wyfrunąć na wolność
może je uwolnię wpisując w strofy
wiersza
niech sobie lecą z szybkością światła
może ktoś przeczyta i zrozumie
a może wyrzuci do kosza jak resztki
jadła
a niech tam! dzieje się co chcę
wystukam na klawiaturze w rytmie serca
co w głowie się rodzi płynie na usta
i spontanicznie w słowa się układa
mimo wszystko i wszystkiego człowiek
musi się wykrzyczeć wygadać inaczej się
udusi
chociaż czasem tylko echo odpowiada
to ulatują myśli i nadzieja z wiarą się
budzi
i na sercu już lżej bije spokojnie bez
stresu
i samotność mniej boli przy kawie z rana
coś się wypełniło coś uleciało jak
kamfora
czas przyszedł by zasiąść do śniadania
potem trzeba coś zrobić dla człowieka
drugiego
dodać otuchy pocieszyć otrzeć łzy
stroskanemu
wystarczy się rozejrzeć może za ścianą
ktoś oczekuję uścisku dłoni, uśmiechu
miłego
Może to nie jest poezja ale coś uleciało co leżało na dnie serca
Komentarze (2)
wędrówka słów tego co wnętrzem krzyczy....jednym
słowem - życiówka...
"wokoło jest morze ludzkich serc , dłoni...są Oceany
potrzebujących "..
ciekawy temat..lekka dramaturgia..trafia..myśl..i
sens...pozdrawiam