Noc...
cicho w nocy jedna łza spływa po
drugiej...
chowam głowę w poduszkę by nikt nie
usłyszał jak cierpię...
Nienawidzę noc bo tylko w nie pokazuje moją
prawdziwą strone...
Tą zakłamaną i cierpiącą...
Koło mnie leży żyletka...
po chwili biorę ją do ręki by zadać sobie
ból....
By odpokutować za grzechy...
mam tyle pytań a jest tak mało
odpowiedzi...
Co mam dalej począć pytam głuchą
cisze...
Bezsensownie szukam wsparcia u innych...
Niepotrzebnie...
Bo już nikt do mnie ręki nie
wyciągnie...
Zmarnowałam moje szanse...
Jedyne co po sobie zostawiam to ból i
cierpienie....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.