Nocna wyprawa
nie obchodzi mnie, że to zimne...
Brakuje mi kawałków nocy,
by zapełnić wszystko smutkiem.
Przelać zardzewiały kielich,
poznaczony śladami palców,
które blade jak niemy świt
zaciskają się do krwi czystej.
Nie znalazłem do tej pory
strzępków pełni księżyca,
w którym mógłbym płynąć w dal
okrętem bez flagi na maszcie.
W podartych żaglach mieszka duch
słońca na namalowanym horyzoncie.
autor
nikt
Dodano: 2010-01-27 23:40:34
Ten wiersz przeczytano 529 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.