Obcy sobie?
Witam pana ,jak zwykle się pan spieszy.
Ja to rozumiem ,takie czasy bez ochrony.
Czy pan gdzieś ucieka?
Być może od żony...
Domaga się pan pewnych praw,
Patrzę w sufit i liczę pęknięcia.
Doprawdy mój kochanek,
Na ciele liczył kąśnięcia.
Jest Dzień Kobiet ,czy jakieś święto.
Przynosi pan kwiatek ,zawiany.
Wyciągam portfel ,gdy pan śpi...
Dopiero wzdycham ....kochany.
Znajduje pan kartkę pewnego ranka,
Jest rachunkiem naszych sumień,
Jest brudna ,choć biała:
Jak te uprane koszule,
Jak ta miłość za mała.
Uniesienia nieprzeżyte,
Nieobecności kłamstwem podszyte.
Bilans zysków i strat,
Zupełnie surrealistyczny
Więc żegnam cię mężu,
Nieczule...z bólem.
Komentarze (5)
Nie pochwalam, gdzie oczy miałaś jak ślubowałaś?
Gdy Cię zdobywa motylem nazywa, woła "uważaj złotko bo
błotko"...gdy lata razem mijają skrzeczy, narzeka i
krzyczy z daleka "gdzie leziesz ślepoto nie widzisz,
że to błoto"...śpiewka to ich znana i nie Ciebie tylko
soptkała kochana...mądrze uczyniłaś, że go
zostawiłaś...wiersz trudny ale zmusza do powtórnego
przeczytania, bardzo dobry...
Utwierdzasz niektórych w tym,że robią bardzo
dobrze...tym samym unikając właśnie takich
sytuacji.Dziekuję w ich imieniu ;)
Hmm.... zadumanie a wszystko przez to kochanie . Na
początku raj na ziemi, cały świat do stóp ci rzuci,
miną lata on kochanie inną śpiewkę wtedy nuci.
Myśli.... rzucić czy nie rzucić. Co minęło już nie
wróci. Choć istnieje, tylko smuci.
Ciekawy wiersz , trzeba sie w niego wczytac, a
najlepiej przeczytac kilka razy by zrozumiec - ja
musiałam. Jest w nim głębsze dno, ale nie martw sie
kochana nie ty jedna masz tak w małżeństwie.
Pozdrawiam