OBŁĄKANA........
...do mego skrawka obłędu...
Marzyłeś kiedyś o obłąkaniu?
tak, by nieczuc co robisz,
a czerpac z tego przyjemnośc?
Patrzyłeś jak zmartwione twarze
żałują Ciebie, Twojego życia?
Nie musiałbyś wtedy szukac mądrości,
bo uważany byłbyś za głupca
wychodząc z trzeciego piętra,
czulam, że wtedy tam nie wrócę,
zostawiając w zaułkach swych myśli
pianino w prawym kącie...
to było ostatnie spojrzenie na Ciebie...
wiedziałeś już wtedy, gdy wiązałam buty na
pęka...
skalało coś mi moją płochą naturę,
sięgnęłam dna, myśląc,że to już ostatni
raz...
lecz to nie był koniec,
znów obłąkana - już nie w marzeniach
stawałam się do cna wyczerpana,
płoszyłam tupotem horrory nocy,
lecz wciąż przychodziły,
ciemne, trwogie, złe...
a potem kłamałam mu w oczy, że życzenia
składam...
-życzyłam porażki,nie dopuszczając myśli o
szczęśliwości dla innych
skoro ja - to i on - myślałam...
okazało się, że sama siebie
wykorzystywałam....
czekając na ...nic.......
..dla mojej mądrej świadomości, która we mnie gości...by nie popełniała błędów, szukając obłędu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.