Obowiązki część XI
Spacerował Bał po mieście.
Postanowił usiąść wreszcie.
Poszukał więc kawiarenki.
Spoglądał tam na panienki.
Odpoczynek będzie miał,
bo się zmęczył bardzo Bał.
Jedna kawa , potem druga,
do panienek okiem mruga.
Uśmiechały się szyderczo,
więc pomyślał,że go męczą -
taki relaks nie pomaga,
przecież z niego nie łamaga.
Wstał i poszedł na zakupy.
Chaos jakiś – to do d..y.
Pogmatwało mu się wszystko;
tak się zmęczył biedaczysko.
Gwarno jakoś i wirówka,
lecą jakieś dziwne słówka.
Myśli sobie; trudna rada-
trza do domu szybko spadać.
Przystań cicha w domu żona,
ona nie jest tak zmęczona.
Bałgusiowa więc do niego,
gdzie zakupy masz kolego?
Ja – zakupy oszalałaś,
chyba miasta nie widziałaś?
No to trudno mój kochany;
od dziś jemy tynk ze ściany.
Przytłoczony takim zdaniem -
no już dobrze me kochanie.
Wiem co znaczy twoja praca.
Życie w dobro się obraca.
Przecudowne gotowanie;
bardzo kocham cię kochanie.
Komentarze (9)
Na tym polegaja partnerskie zwiazki, ze trzeba dzielic
oprocz lozka obowiazki
pogubiłem się w końcówce. będzie jadł tynk czy pójdzie
po zakupy?
co tu gadać - piękny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie
no i dobrze, że Bał poszedł wreszcie po rozum do głowy
;-)
Życiowo,z lekką ironią.
Pozdrawiam serdecznie
Marysiu:)
I znów z humorem Mario:)Na tym polegają zwiazki,każdy
ma swe obowiązki:)Pozdrawiam cieplutko:)
zabłądził biedaczysko,ciekawy wesoły wiersz
,pozdrawiam
:)) Nie każdy facet jest Bałem i nie docenia swojej
żony, która urabia sobie ręce po łokcie, a czyni to z
obowiązku i miłości. Mario, masz pozdrowionka od
dobrej duszyczki :))
Samo zycie :) Dobrze, ze chociaz docenil:)
Pozdrawiam:)