Odcień pragnienia bezsennej Nocy
Kocham ciężar tej krwistej szminki;
Odziałam w nią me usta spierzchłe,
spragnione pocałunku.
Zlizywałeś każdy ich zakamarek
językiem sięgając spragnionych
oddechu kącików.
Nakładam kolor purpury na me usta
wiotkie,
samotnie w lustro spoglądam,
jak dym z papierosa
wypływa z mych ust - zalotnie.
Okrakiem na krześle siedzę.
Czekam.
Maluję po skórze resztką pomadki,
czerwonej jak wino,
czerwonej jak tętnicza krew.
Zamykam usta.
Bez słów.
Oczekuję Nocy:
kiedy Jego język
stanie się oczyszczającym
z grzechu i żądzy potokiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.