z oddechem
na dłoni cały świat zapatrzony
w te źrenice puste jak kielich
bez dna na syberyjskim mrozie
nie tylko śmierć szuka swoje
zmartwione dzieci wśród kołdry
z czerwonej przędzy
w majestacie Boskim - my tylko
nędzne istoty śmiertelne
i słabe w obliczu wieczności
z oddechem na karku tej mizernej
tęsknocie hołd oddajemy
zapadnięci w nieziemskim smutku
do matki modły unoszone
co chwila tylko kostucha wdrapuje
się na wzgórze i palcem
podsyca głód
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.