Odgrzewana miłość
Odgrzewana miłość w niedzielny poranek,
dwa smutne orgazmy zza zamkniętych
powiek,
rozważań zawiłość, imiona kochanek,
a obok nieznany, chociaż bliski
człowiek.
Niepadłe pytania z warg mocno
zdyszanych,
ukryte gdzieś na dnie świątecznych
poruszeń
i... nic do dodania. Twarzami do ściany
szukamy się dłońmi ślepymi od wzruszeń.
W meandrach uniesień łza smutkiem
przetkana
jak kropla goryczy w ostatnim uśmiechu.
We włosach już jesień; jak pojąć
kochana,
że czas nam odbiera skłonności do grzechu?
Komentarze (7)
Zadumałam się. Pzdr
smutno się zrobiło, ale można czasem podgrzać taką
starą miłość a wtedy!!! Wiem, że warto!
Piękny i zarazem prawdziwy...
Smutna prawda i zdaje się dotyczy nie tylko tych,
którzy "we włosach jesień mają. Ładny wiersz.
Tutaj mowa raczej o starszych ode mnie ludziach, ale
przyznam, że odgrzewana miłość nie ma tyle magii.
nie przestaniesz mnie zaskakiwać...swoimi wierszami.
Czytając poczułam ogromny smutek...bo takie zachowania
były mi znane...i wspomnienia wróciły...o matko co mam
pisać poryczałam się!
Smutna, przygasająca miłość fizyczna dwojga bliskich
ludzi... To nie oni są winni, że tak jest... to
upływający czas jest winowajcą. Dojrzała miłość może
jednak znaleźć bardziej wyrafinowane smaki życia ..
niż tylko młodzieńczy szał zmysłów. Wiersz piękny...
naturalny.