Ogrodnik
Jak strzała pychy w światło duszy wnika
Malarza, który umieścił na płótnie
Swój podpis, patrząc na skończone
dzieło,
Tak ogród dumą twórcy - ogrodnika.
Ten, wśród gęstwiny bystrym okiem butnie
Liczy, co zwiędło, a co się przyjęło.
Pewien ogrodnik - o nim będzie mowa,
Stworzył tak piękny ogród, że
przechodzień
Odkrywszy raz cud przychodziłby co dzień
By wzrok zachłanny topić w krajobrazie,
Patrząc nań długo nie mówiłby słowa,
Jak głaz zastygły w zachwytu ekstazie.
Ogrodnik dumny, nowa myśl mu świta,
Patrząc na cud jak car na piedestale,
Pomyślał: "Przecież mam tworzenia
władzę,
Co i gdzie zechcę tam pięknie zakwita.
To mało! Zatem - pójdę o krok dalej,
Stworzyłem jedną, drugą ręką zgładzę".
Jak rzekł, tak zrobił. Co żyło - usycha,
Kwieciste klomby porosły pokrzywy,
Ogród pokryły łodygi cierniste.
Nie przyszły nowe szczęścia fal
przypływy,
Blask w ogrodniku jak płomień zanika
I szczęście zwiędło, uschła także pycha.
Nim berberysu spadł ostatni listek,
Zakwitnął kwiat na grobie ogrodnika.
Śpiewały duszy drzewa na pogrzebie:
"Nie ty żyłeś dla nas, lecz my - dla
ciebie".
Komentarze (4)
wyróżnia się (ten wiersz), w dumie nie ma chyba nic
złego - chociaż między nią, a pychą (zależy od
człowieka) leży cienka/troche grubsza linia,
pozdrawiam
Piekny i smutny, mozna porownac do sytuacji zyciowej.
piękna i bardzo mądra baśń...
Własna pycha nas czasem przerasta. Wiersz naprawdę
dobry. Przyjemnie się czyta. Pozdrawiam