OJCOSTWO
Piękna kobieta
potajemnie nalała mi
z tej karafki,
gdy jej w oczy patrzyłem
wierząc w swą nieśmiertelność.
Oślepiające srebro pucharu,
słodkie pierwsze łyki
odurzyły mnie
nadzieją na życie
w wiszących ogrodach
szczęścia.
Wtedy zamknąłem w sobie
(tak jak się zamyka w kredensie
kruchą porcelanę)
miłość szukającą
miłości.
Potem wpadłem pod
weselny stół
patrząc zdziwionymi oczami
na wykoślawione buty
weselników.
Ktoś stłukł porcelanę,
srebro pucharu sczerniało,
a ja wciąż piję
z tej karafki,
choć już nie wiem,
kto nalewa.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.