Okno
Z okratowanego pokoju, wyglądam przez
okno.
Na świat do którego nie należę.
Widzę szczęśliwych ludzi, którzy nie
wiedzą, że na nich patrzę.
Znajduje się w Domu Smutku.
Okratowanym Domu, gdzie nie ma wyjścia.
Jedynym łącznikiem z innym światem jest to
okno.
Każdego dnia wyglądam przez nie i za każdym
razem wmawiam sobie, że
to nie to czego pragnę.
Naśmiewam się z nich i wycieram łzy
ukradkiem.
Robię tak codziennie.
I tak samo często zadaję sobie pytanie czy
mi naprawdę jest tu dobrze.
Wtedy coś w głowie mówi mi, że tak.
Że jest mi tu dobrze. I wierzę w to.
I wtedy znowu płaczę zraszając i
dostarczając wody moim korzeniom, które
przykuwają mnie do tego miejsca.
Bo już jest za późno.
Za niedługo zroszę korzenie czerwoną wodą.
Czerwoną jak broczące serce.
I to będzie ostatni raz, kiedy spojrzę
przez okno.
Bo to będzie ostatni jakikolwiek raz.
Znajduję się w Domu Smutku.
W Domu w którym znajduje się mnóstwo
pomieszczeń z oknami.
Z pomieszczeniami w których znajdują się
mniej lub bardziej martwi mieszkańcy.
Z oknami pokazującym silną wolę i tętniące
życie.
Bo mieszkańcom tego domu już w żyłach nic
nie tętni.
Już się wszystko wylało.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.