omnibenewolencja niepojęta
Jego sądzono najdłużej
i sądzić się będzie do dnia ostatniego
dopóki nie ukaże odrobiny złości
nutki nienawiści
oraz delikatnej agresji
przestaną Go sądzić i podejrzewać
dopiero wtedy gdy złamie własne prawa
zniszczy długo budowany
i przez wieki wpajany lad
uważa się że czysta Doskonałość nie
rozumie
nie pojmuje cierpień własnego dzieła
nie potrafi czuć ludzkim ciałem
ludzkim umysłem
i duszą, tak bardzo zakorzenioną już
w pragnieniach, goryczach i bólach
a On chciał jedynie pokazać czym jest
kochanie
kochanie nieznane dla dzikiego człowieczego
serca
a podarowawszy najcudowniejszy ze swych
prezentów
życie
zażądano więcej
wrzeszczano o wiedzę
i tajemnice
o sens
wbijając w nieświadome ukochanie
coraz to nowsze drzazgi ciekawości
lecz Jego piękny upór i wiara nie upadły
rozumiejąc nieprawidłowości dawnej drogi
pokornie zszedł na grzeszny piasek ziemi
ludzkim głosem nauczając o miłości
spotkało Go niedowierzenie
- przecież On siedzi właśnie na tronie z
chmur
z koroną złotą
i śmieszną brodą
starczymi zmarszczkami
trochę niedołężny jak na swój wiek
a jednak wszechmocny,
- to jak może być tym biednym mężczyzną
o łagodnym spojrzeniu ubranym w szmaty,
brudnym i głodnym?
wyzywano go, opluwano, kaleczono, bito
ostatecznie ukrzyżowano
zamiast złotej korony zakładając na głowę
ciernie
i żaden człowiek nie rozumiał i nie
rozumie
dlaczego On
przygwożdżony do drewnianego krzyża
z przebitym bokiem
i rana nasączoną octem
nadal błagał o przebaczenie grzechów
wieczne życie
i powrót do raju
Czy tak wiele oczekiwał prosząc o
całkowite zaufanie
bezgraniczną miłość
i wiarę,
po prostu wiarę ...?
och głupi ludzie
dlaczego nie potrafimy zwyczajnie kochać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.