Ona
dzwoni w głowie
muszę pozbierać oczy
rozbiegane po ścianach
mam światło
i wszechobecne witraże
cela bez zakamarków
lśni przezroczyście
sny widzę na przestrzał
nocą stygnie wyobraźnia
a rankiem maluję hortensje
u stóp Boga
lubię gdy słońce rzuca
kraty na twarz
czuję się zniewolona
cienie łamią habit na okruchy
wtedy zbieram
pokruszone ciało
Komentarze (25)
pięknie:)
Ładnie poetycko - ciekawy wiersz!
ciekawy wiersz, w takich celach niewiele rozprasza i
sięga się w głąb... ładnie poetycko przedstawione
miejsce i chyba "zbieranie" się w sobie.
słońce rzuca kraty na twarz, jakże wymowne, tylko
dusza nie zna granic , pozdrawiam
Bardzo mnie się podoba
Dobranoc
Podoba się Bardzo wiersz. Bycie mniszką, nie wiem, tez
pewnie zbierałabym okruchy ciała. :)
Ładnie, ciepło. Dobranocki. Pozdrawiam:))
Sorry bdb, miało być
a nie bad, bo wiersz jest doskonały,
przepraszam za literówkę!
No, boskie...
Zjawiskowe
a rankiem maluję hortensje
u stóp Boga - pięknie:)
Witaj,
wyobraźnia? przeżycie?
Wszystko jedno.
Bardzo oryginalne.
Pozdrawiam.
Miłej niedzieli.
Bad wiersz.
Pozdrawiam serdecznie:)
ooo... zaskakujące pryzmaty nieznanego
Super