Ot takie gdybanie
Jeżeli człowiek z kimś do ołtarza
zmierza z miłością zazwyczaj uważa,
że przetrwa ten związek wszelkie
zamiecie,
bo jest najsilniejszy na całym świecie.
Kiedy ten człowiek z drugim się łączy
wierzy w to święcie, że nie ma rzeczy
na niebie na ziemi i w całym
wszechświecie,
która by mogła rozłączyć ich przecież,
Lecz życie jest różne i tak się zdarza,
że im dalej idą od tego ołtarza,
tym więcej różnic, ran, niepokojów,
obojętności i słów, które bolą.
I chociaż człowiek mocno się stara,
miłość powoli się w związku wypala
i mimo wszelkich zabiegów taktycznych,
ze względów praktycznych, ideologicznych
zostaje tylko trwanie z przymusu,
wciąż więcej wrogości, mniej animuszu
i chociaż się starasz mocno rozpalić,
tam iskry nie wskrzesisz, gdzie gaz się
wypalił,
gdzie drew nikt nie nosi i nie ma
ciepła,
obojętnością krew w żyłach zakrzepła.
Trwać można ze sobą przez całe lata
i wciąż próbować rozniecać i łatać,
krzyczeć i płakać, lub dekorować
i można długo trupa pudrować
udając, że jeszcze wstanie, ożyje,
lecz kiedy w świadomość już mocno się
wbije,
że już nieżywa jest ta miłość,
nie wiem czy cnotą jest fałszu się
trzymać.
Tak nas uczono i to nam wpajano,
że sprawą przez niebo jest zakazaną
rozerwać co niebo raz połączyło.
Czy siebie zabijać jest rzeczą miłą
dla Boga, który jest przecież Miłością?
Czy On nie chce widzieć jak dzieci rosną
uczuciem energią i tym co dobre,
gdy trwanie w związku stało się chore?
Czy Bóg naprawdę tego wymaga
aby w pozory i kłamstwa się wkładać?
Dla ludzkich oczu? Zasad? Szablonu?
Gdy zgasło uczucie już z każdej strony?
Komentarze (22)
Takie refleksy mogą budzić wiele niepokojów i czasami
odwieść od pewnych decyzji życiowych.
Umiesz zastanowić i zachwycić.
Pozdrawiam ciepło :)
Przeczytałam z zapartym tchem i uważam,ze "nieżywa
miłość" nie jest w stanie wydac plonów. Z wielkim
szacunkiem do Twoich przemysleń-głosuję!
Takie pytanie zadaje tak ładna uśmiechnięta
dziewczyna. Pytasz z taka nachalnością prokuratorska
że sobie sama na nie odpowiadasz. Kiedyś napisałem
takie opowiadanie pt. Rozmowa z kobietą. Jednym z
motywów była taka myśl że kobieta zadając pytanie nie
oczekuje odpowiedzi a jedynie oczekuje by zapytany
potwierdził jej wyobrażenie, bo gdy usłyszy nie daj
Bóg coś innego, to chociaż by zapytany starał się
najbardziej uczciwie wywiązać z roli odpowiadacza to w
jednej chwili może stać się wrogiem nr 1. A co do
odpowiedzi to każdy wie czego najbardziej potrzebuje
jednak trzeba uważać by wymiana (jesli już do niej
dojdzie) nie okazała się stryjkową a tak najczęściej
bywa. Bo z reguły losujemy z worka z samymi
poobijańcami. To chyba starczy bo zaraz stanę się
wrogiem nr 1. Pozdrawiam :)))
poetycko ujęta proza życia zbyt wielu z nas...
poetycko ujęta proza życia zbyt wielu z nas...
Nieraz zostaje kalkulacja czyli co komu
pasuje...pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za podpowiedź w tytule.
Takie "życie" to tylko trwanie w g-DYBACH.
Witaj.
Dużo pytań i każdy sam sobie na nie odpowie.
Powiem tak zwyczajnie tam gdzie nie ma miłości, nie ma
bliskości i radosci. Kiedy wyczerpały się wszystkie
sposoby naprawy i kiedy nie ma czego naprawiać to
lepiej się rozstać.
Świetne metafory i porównania.
Moc serdeczności Dano.
Trudny temat. Myślę, że czasami nie jesteśmy w stanie
przewidzieć tego, co się wydarzy i rozwód bywa
nieunikniony, a i ludzie z biegiem czasu się
zmieniają, aż w końcu okazuje się, że nie bardzo jest
co zbierać, że jedyne co łączy to dzieci i kredyt...
Ale oczywiście jestem za tym, że lepiej spróbować
zawalczyć o siebie nawzajem. Gorzej gdy już nie ma co
zbierać...
Pozdrawiam serdecznie.
Czasem ludzie pobierają się wbrew zamysłowi Boga, z
"chyba miłości"...i wtedy poważne problemy są tylko
kwestią czasu. Odprawienie żony czy męża "z kwitkiem"
tzw. rozwód jest wedle Biblii zalecany w przypadku
notorycznego puszczalstwa jednej ze stron, wtedy z
czystym sumieniem można pogonić.
Obojętność jest najtrudniejszym wrogiem. Bez zbadania
przyczyn i otwartej rozmowy do szpiku kości nie ma
szans na zmiany mz
A kościół różnych głupot uczy i ludzie udają, zamiast
próbować leczyć...
Smutna sytuacja peelki.
Pozdrawiam
Kościół dopuszcza separację. Ciekawie podejmujesz
temat.
Dobrze to ujęłaś Dano...
Często ludzie się zmieniają. Przemoc i kłamstwa w
związki się wkradają. Uważam, że trzeba taki związek
przerwać - dla własnego dobra i dzieci. Pozdrawiam
serdecznie:)
dobre pytania
niestety najczęściej tak własnie wygląda życie
nie ma nic najgorszego
niż kontynuowanie
zwiazku takiego:))
pozdrawiam
beano