OTCHŁAŃ ROZSTANIA
(wyruszyłeś na drugi brzeg samotnie, pustka była twym przewodnikiem)
Nie odpływaj i nie odchodź
za przedsienią w słodką kuchnię
Mistrza, wysoko okrytego firmamentem.
Nie ten czas miał poruszyć czoło
umęczone
skarbcem Twoich zmagań,
nie Ty zostałeś wybrany następnym
żeglarzem,
i nie dany Tobie pozostał ster
spaczony solą istnienia.
Spójrz, choć oczy Twe umierają...
jak płonie latarnia jaskrawo.
Zasmakuj ogrodowego epizodu
jak owoc choć poschły
intensywniej w sobie słodkość
ukrył dla potomnych...
(tak cierpkością głupoty nasyconych)
Nie odpływaj za przestrzeń
słowem na wietrze złamanym,
żaglem zrezygnowania...
Nie odchodź za kurtuny ciemność
nam jeszcze tajemną,
nam widzom, którzy obserwujemy
ten dramatyczny choć zwyczajny temat.
Nie opuszczaj nas strapionych,
gdyż odejście i Tobie jest bolesne.
Cierpienie zrywa kwiaty Twych
wspomnień, odtwarzając je
ostatni raz tego roku...
na zawsze.
PIOTR 2007.12.28 - 2007.12.29 WAŁBRZYCH
Komentarze (1)
Wiersz Twój wzbudził wspomnienia mojego rozstania na
zawsze i wzruszył. Forma wiersza sama się broni.