Pamietam..
Słowa moje,wszystkich jednak teraz niczyje.
Jak niebo płacze deszczem...
Tak my płaczemy łzami..
Ześ ziemia nasza krwią;
Tyle rzeczy jednego dnia,
było mi bliskie.
Bo miałam kiedyś nadzieję..
Bo miałam kiedyś marzenia..
Widziałam uśmiechnietą twarz,
trzymajacącą mnie na duchu..
Teraz,zobaczyłam że to była maska.
Nie mogę o tym zapomnieć,
mogę jedynie o tym nie myśleć..
Ale przez tą maskę..
Zostanie blizna na sercu..
Jak ja szukałam kiedyś snów..
Tak one przychodzą same..
Lecz takich znać nie chcę.
To nie sen..lecz koszmar..
Nie bedę płakać.
Bo dziecko płacze,
a mężczyzna i kobieta,
muszą wytrwać.
Jednak czy łzy mogą być modlitwą?.
Nie czuję żalu,wątpię czy jeszcze powróci.Płaczę juz suchymi łzami. Ból,smutek,żal mnie opuściły,została pustka. Dzieki Tobie została dziura,której nic nie zapełni. Bo ty zabrałeś mi dzień.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.