Pech
Pech od wielu lat wciąż mnie spotyka,
Wciska w życia zapomniane kąty.
Z rozczulenia aż skacze mi grdyka,
Oraz złość, że to rok jest już piąty.
Wcześniej miałem spokojne widzenia,
Sny wyraźne, i jawę spokojną.
Nie poznałem też smaku cierpienia,
Odpychany od miejsc drżących wojną.
Szedłem sobie zwyczajnie na spacer,
Lub leżałem lenistwem znudzony.
To, dlaczego o pechu mym płaczę,
Tym nieszczęściem zbyt długo męczony.
Kiedyś miałem bezczelne pragnienie,
A to właśnie pięć lat mija właśnie.
By oskarżyć tępotą istnienie,
Że nie widzi, że świat cicho gaśnie.
No i stało się faktem już znanym
Klątwa padła na moje czynniki.
Pechem jestem do dziś opętany,
Na nic płacze czy drgania też grdyki...
Komentarze (7)
Pech niestety istnieje coś takiego,
przechodzi przez nasze życie jak nasze kroki.
Pozdrawiam serdecznie :)
Może odwróci się karta
pechowa jest nic nie warta
niech cię już nic nie nurtuje
pech szcześciem wnet zasmakuje.
Pozdrawiam.A tego pecha przegoń,gdzie pieprz rośnie.
Kto ma pecha to ma...+)
Pesymista - bla, bla, bla...
A zmieńże punkt widzenia - patrz wiosna idzie,
pechowi kopa na zapęd i wpuść promyk słonka przez
okno. Wiosennie pozdrawiam.
Jeszcze tylko dwa latka zostały,
zaprzyjaźnisz się z pechem, zobaczysz,
że ten pech, toż to peszek jest mały!
I świat będzie wyglądał inaczej !
Pecha powinno się omijać dużym łukiem,chociaż można
się przyzwyczaić:)) Ładny wiersz.Pozdrawiam ciepło
Ja bym się rozżaliła a Ty rozczulasz nad swoim
pechem.Można i tak.Pozdrawiam.