Pegaz i Wiatr
Byliśmy niemal jak pegaz i wiatr
Z wyżyn szczęścia patrzący na świat
Sny nasze płoche tak prawdziwe były
Gdy ja Twoją, a Ty moim byłeś
W zachwycie ukryci przed złem wszelkim
Składaliśmy życie z kruchych pragnień
Dwie dusze radosne złączone na wieki
Niewidzialnym łańcuchem obietnic
Me słońce Twoją noc rozświetlało
Twe gwiazdy w moich oczach błyszczały
Dotyk Twój na popiół mnie spalał
Bym w ogniu Twych uczuć się odradzała
Aż przyniósł los na skrzydłach swoich
Wyrok bogów zazdrością płonących
Gniew ich jak deszcz me słońce zgasił
Chłód oczu w sople obrócił gwiazdy
Zawiść odwieczna cień swój rzuciła
Na serc naszych ogrody kwitnące
Nieubłaganych bogów duma
Świat nasz ulotny w otchłań rzuciła
Most uczuć światy nasze łączący
Jak nić pajęczą zło świata przerwało
Z marzeń odarci stoimy samotni
Na skraju przepaści światów ginących
Nienawiść ludzka nas oślepiła
Żalu ciernie tkwią w duszy dzisiaj
Pegaz zraniony, bez skrzydeł srebrnych
I wiatr - przez czasu dłoń pochwycony
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.