Pięć zwrotek prawdy...
Bez weny znów we wstrętnym humorze,
Myśląc o tym co znów mnie pogrąży,
Czy ktoś mi nareszcie pomoże,
Bo jakieś fatum nade mną ciąży...
Wciąż narzekania, ale mam dość,
Wyładowuje na sobie złość,
Nie szukam celów, sam jestem celem,
Sam dla siebie już przyjacielem...
I przyjacielem i w jednym wrogiem,
Sam siebie pogrążam i sam się pocieszam,
Sam ze sobą upadam na podłogę,
Sam szanse wietrze i sam szanse
wieszam...
Zabijam siebie, pomagam losowi,
Przestałem ufać serca głosowi,
Zniszczyłem swe życie, nie ma odwrotu,
Przygotowuje się do ostatniego lotu...
Wszystko stracone, na dno upadłem,
Bo losu planów znów nie odgadłem,
Nie ma już szans, stracone wszystko,
Wystawcie mnie na pośmiewisko...
Komentarze (3)
Wiesz co jest fajnego, gdy się dosięgnęło dna - można
się od niego odbić wysoko w górę. Bądź oryginalny -
tyle ludzi się na nim położyło. Odbijając się warto
kogoś zabrać ze sobą.
Smutny wiersz... ale ma coś w sobie. Smutne masz
myśli, piękne inne rymy. Wyróżniający się wiersz;)
A życie ma prostsze rozwiązanie
Opaskę z oczu zerwij , kochanie.
Zobaczysz zaraz troskliwe ręce
Czułe, , kojące , wciąż jest ich więcej!