Po co jesteśmy?
Nie życie jest takie okropne,
Okropne są tylko od niego nasze
wymagania,
Mijają koło nas wiosny, lata, jesienie
słotne,
Które blado patrzą na nasze zmagania.
Przechodzą koło nas istoty niewidome,
Zaślepieni błyskiem rzeczywistości,
Obojętni na szmer serca, na trzy cnoty
chwalone,
wolni od uśmiechu, ciepła, słodkiej
miłości.
Lasy, pola, kamienie bezimienne,
Na nich nie ciąży brzmienie grzechu,
Patrzą na nas, a one niezmiennie,
Z naszej głupoty pękają ze śmiechu.
Ciągle szuka się piękna, krótkiej
odpowiedzi,
Ażeby się znaleźć na progu doskonałości,
Lecz kto wytrzyma sromotę życia
spowiedzi,
By żyć etyką, dobrze i w miłości.
Powoli ciernie oblekają duszę krwistą,
Wbijają się.....nie dają za wygraną,
Przebijają na wskroś dziwną siłą
ognistą,
Rozdziera się dusza męki raną.
Koniec istnienia! Wszystko przepada,
Błędy, miłość, grono niewidomych,
Widzę....! Opaska fałszu na ziemię
upada,
Eden anielski- teraz jestem wśród znajomych
Komentarze (2)
jestem zdumiona i mile zaskoczona! wiersz naprawde
dobrze przemyslany i dobrze napisany.
Ładnie pomyślany wiersz, gdyby udało ci się trzymac
przyjęty rytm, byłoby jeszcze ładniej gratuluję
pomysłu.