po kolana w słońcu
wypatrzyłam je z daleka,
kiedy tylko most minęłam
i pobiegłam, jak wariatka,
tamta chuda siedmiolatka..
tak, jak ona roztrzepana,
utonęłam po kolana
w nadnarwiańskim, mokrym słońcu,
wreszcie dziko roześmiana..
uśmiechały się radośnie
i śpiewały: "witaj w domu",
wyciągnęłam do nich ręce
i wtuliłam twarz
w kaczeńce..
patrzyłam na nie oczyma dawnej mnie i przez chwilkę zdawało mi się, że jestem tamtą piegowatą małą dziewczynką, która znała każdą ścieżkę w promieniu paru kilometrów od swojej drewnianej chatki.. przecież w głębi duszy nadal nią jestem.. :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.