Po Taize 2011- Wrzesień o świcie
"Po Taize 2011- Wrzesień o świcie".
10.09.2011.r. sobota 08:53:50
Po Taize 2011- Wrzesień o świcie
Zbudził mnie
I obiecał mi,
Że już od tej pory będzie cudownie.
I tenże Wrzesień
Przez ramię
Do mnie wrzeszczy,
Że mam podążać w stronę świateł,
Światłem latarni,
Bo pod latarnią jest najciemniej,
Gdyż blask latarni oślepia
Pierwszego, lepszego przechodnia.
Po Taize 2011- Wrzesień o świcie
I ma w dłoni tląca się jeszcze pochodnia
Sprawiają, że moje marzenia
Są mielone,
A ja czuję na sobie
Jak zimne dreszcze przechodzą
Tuż obok mnie.
Po Taize 2011- Wrzesień o świcie,
A ja zakochany w takiej jak Ty kobiecie
Szukam zgubionej Miłości,
Bo ja w tejże Miłości
Chcę li tylko Ciebie
I z Tobą udać się do Nieba,
Nic więcej mi do życia nie potrzeba!!!
Po Taize 2011- Wrzesień o świcie
Zaczyna nowy dzień,
A ja mówię sobie
Tylko się nie zakochaj,
Zupełnie od nowa,
Bo znów zostaniesz odrzucony
I na pastwisko lwów wrzucony.
Po Taize 2011- Wrzesień o świcie
Targuje się z nami,
Że ucieczka jest niemożliwa,
Bo za dużo tutaj zbędnej mowy
I zdradza nas zbędny hałas
Sprzecznych ze sobą słów.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.