pocałunek
nim pierwszy otuli usta
co żródłem mych rozkoszy
aksamitnie ,czule
i spadnie na policzki
nieśmiałości spłoszy
zerwę z twego ciała
rozpalone tiule
i wzleci zakręcony
jak motyl na skrzydłach
uniesie ,wysoko
bezszelestniym rytmem
zejdzie poniżej wstydu
do granicy drżenia głeboko
jabłonią zakwitnę
i drugi zawiruje
na powiekach rzęsami obudzi
zaspane ,rewiry
i gromem uleci w niebiosach rozbudzi
fanfary i wiry
spłonę popiołem zgasnę
w pocałunkach toni
w ogrodach po srodku rozkwitłych
czerwonych jabłoni.
Komentarze (5)
Ciekawie napisany, przyjemnie się czyta, pozdrawiam .
erotyzmu troszke jednak jest ale z taktem i dobrze.
spłonę popiołem zgasnę
w pocałunkach toni
w ogrodach po srodku rozkwitłych
czerwonych jabłoni - moim zdanie piękna przenośnia,
Przeczytałam Twój wiersz z uwagą. Ładny:)
witaj bardzo ładny wiersz, ciekawie zrymowany. podoba
mi się. pozdrawiam.