pod ręką butelka a wokół dym
chyba coś do mnie mówisz.
podnoszę wzrok bo tak wypada
co za różnica
przecież nie muszę kontemplować
płynnego dowodu mojej nieuwagi
w postaci plamy piwa na tle
stołu zasadniczo podobnego do twojej
twarzy.
na obu mokre wykwity
i tak samo mi obojętne.
mogę przylepić sobie grzeczny uśmiech
niech flirtuje za mnie
mała randka w ciemno ust
a oczy uciekają po angielsku
aby spocząć gdzie trzeba.
mów człowieku mów
w rytm bezsensownej muzyki twoich
słownych wygibasów
mogę się odpowiednio skupić.
już nic mi nie przeszkodzi.
pewnie sięgam i wypijam.
twoje zdrowie.
Komentarze (2)
A ten skojarzył mi się z powieściami Anny
Bojarskiej...
Podoba mi się bijący od niego dystans.No i to
zderzenie totalnie znudzonego tumiwisizmu z wymuszonym
niejako przez konwenanse uśmiechem,skierowanym do
biednego frajera,przekonanego,że milczenie jego
wybranki jest spowodowane niemożliwością zaczerpnięcia
tchu z zachwytu......
Brr!Zaczynam bać się kobiet ;)
cóż powiedzmy że nie powodziło mi się...
Ale to za długa historia.....=(