Podryw w samolocie
Usiadł koło mnie mężczyzna,
sportowa elegancja,kapelusz na głowie
i tak pięknie zadbane dłonie,
a to rzadkość panowie.
Nie wiem czym pachniał,
ale obłędnie
i ten piękny, biały uśmiech,
mmm niebo w gębie.
No więc tak siedzę i myślę,
że jak on zaśnie, to czar pryśnie
i nic się nie zdarzy,
a miałam chrapkę na jego maleńki
tatuażyk
...tuż za prawym uchem.
Więc niezwłocznie uknułam plan doskonały
...
niby zasnę tak mocno i nawet nie
poczuje,
kiedy ma głowa na jego ramieniu
wyląduje.
Zamknęłam oczy i kombinuje
...
po pół godziny fo pa,
oż kuźwa,
wilgoć czuję,
na wpół przytomna myślałam, że od
pocałunku,
jakże sie myliłam,
gdy swą cieknącą z buzi ślinę
zobaczyłam.
Ona tak bezczelnie mi kapała,
a ja spałam jak zabita
i nawet nie pytajcie, jak to się stało,
że mu na udzie spodnie zachlapało.
Pognałam jak szalona do łazienki,
i tam nastąpił koniec,
mojego podrywu i drzemki.
Ależ wstyd.
Na szczęście planu nie zrealizowałam do końca, bo spałam czujnie:))hmm kto powiedział, że trzeba być wiecznie poważnym:)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.