Pogrzeb...
Brałem udział w pewnym pogrzebie;
na cmentarzu, pod kasztanami
i błękitnym, zadumanym Niebem,
posrebrzonym z rzadka obłokami...
I tłum wielki był tam zgromadzony,
wszyscy stali w skupieniu nabożnym,
a z dzwonnicy słychać było dzwony,
co melodię wygrywały trwożną...
Wszyscy mieli w oczch łzy, ja także
nie wstydziłem się łzy uronionej.
Zauważył ból na mojej twarzy
pewien człowiek, całkiem nieznajomy...
I powiedział przyciszonym głosem:
ten, kto zniknął w niebieskich
wierzejach
musiał być dla Pana bliski dosyć...
Bardzo bliski. To moja Nadzieja...
W rocznicę odejścia Kogoś bardzo mi bliskiego...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.