Pogubiłem drogi
Czemu nikt nie zechciał oświetlić mi
drogi,
Pogubiłem ślady, bo kto by spamiętał.
Los mi nie wybacza, bo bywa wciąż srogi,
Ziemia, w której zginę, nie będzie też
święta.
A wznosiłem ręce w błagalnym
szaleństwie,
Oczy też spłakałem bólem udręczony.
I co mi zostało po tym moim męstwie,
Jakie mi to życie pokazało strony.
Jedna tylko ciemna zachmurzona niebem,
Druga oszalała gradowym rozmachem.
Trzecia głód czyniła skamieniałym
chlebem,
Czwarta to już mogła zabić swoim
strachem.
W ciemnościach dążyłem do skraju
urwiska,
Aż padłem strącony w nurty rzeki
czarnej.
Śmierć ze mną czyniła takowe igrzyska,
Wiedziała, że do niej usilnie się garnę.
Rąk już nie wznosiłem w błagalnym
szaleństwie,
Z oczu łza nie była zdolna też wypłynąć.
I cóż mi zostało po tym moim męstwie,
Tylko jak najszybciej, tylko łatwo
zginąć.
Komentarze (5)
Mega wymowna życiowa refleksja A często tak się zdarza
że gubią się drogi te właściwe oczywiście.
Przyganiał kocioł garnkowi ...:)
Równiez mam zatrzezenia do rymów ale podoba mi się
przesłanie wiersza
Ps
Zeby pouczac trzeba miec szczyptę samokrytyki i pokory
Zgrabny wiersz.
Miłego dnia.
"Oczy też spłakałem bólem udręczony."
Oczy wypłakałem
"Z oczu łza nie była zdolna też wypłynąć."
To też, to niepotrzebny zapychacz
"Jakie mi me życie pokazało strony."
Nieładne jest to "mi me"
Bo nie w szaleństwie trzeba ino w pokorze :)
Pozdrawiam :)
Ładny wiersz, aczkolwiek drastyczny. Pozdrawiam.