W pół drogi do życia
jest takie miejsce na Słońcu
bywasz tam codzień
...
może i ja trafię tam kiedyś w końcu
zagrałbym słowem na Twoich zmysłach
w oddechu ciepłym zamknął Twe usta
a potem cialem pisane wiersze
owoce morza, wino, rozpusta
jest sen na skraju nocy
i podróż do dnia wciąż dłuższa
wczoraj widziałem Cię znów nad ranem
w krainie gestów i niedomówień
i tak daleko bylas i blisko
i uśmiech...wszystko jak lubię
codziennie tutaj znajduję Cię rano
a w centrum na stacji gubię
a wkoło nowe rodzą się dzieci
i większość znajomych po ślubie...
Komentarze (1)
ciekawie, lekko i pięknie napisany wiersz.
Oddaje swój głos