Polne kwiaty
Stoi staruszka obok marketu,
majowe słońce twarz jej przypieka.
Przyniosła z polnych kwiatów bukiety,
może ktoś kupi – z nadzieją czeka.
Zgiełku i tłumu bardzo się boi,
żyje samotnie, jest starej daty.
Jak ma wycenić bukiety swoje?
Przecież to tylko są polne kwiaty.
Szczęśliwy traf się przydarzył wreszcie.
Oto podbiega wytworna dama,
niespodziewanie tak, że uwierzcie,
staruszka oczom nie wierzy sama.
Cenę podaje z wielkim kłopotem….
może na jeden bochenek chleba….
Złoty pięćdziesiąt…, może dwa złote….
"Dam dziesięć złotych. Reszty nie
trzeba"!
Za polne kwiaty... toż to za dużo!!!
Tyle pieniędzy! Czuję się podle!!!
Może dam wszystkie, niech dobrze służą…
i się za panią jeszcze pomodlę…
Wróciła dama na swoją daczę
po businessowym odpocząć trudzie.
Przetarła oczy mokre od płaczu.
Wie, że szczęśliwi są biedni ludzie.
Komentarze (27)
Ten piękny wiersz przypomniał mi historię gdy
wracaliśmy z wycieczki jeszcze do ZSRR dzisiejsza
Ukraina.
Przed granicą zatrzymaliśmy się żeby przepakować fanty
i poukrywać je przed celnikami na poboczu gdzie
widocznie wszystkie polskie autokary tam się
zatrzymywały.
Gdyż tam była olbrzymia sterta zbędnych rzeczy(puste
butelki, kartony itp) wyrzucanych przez takich jak my.
A w tym zwale różności miejscowi szukali skarbów i
każdy nosił na własną kupkę.
W pobliżu nas krzątała się babcia starowinka ubrana w
taką dużą chustę które widzieliśmy u kobiet na
tamtejszych bazarach a służącą nie tylko do nakrycia
głowy lecz także jako worek na zakupy.
Po przełamaniu pierwszych lodów babcia się trochę
rozgadała że tu wybierają surowce wtórne na sprzedaż
bo emerytura jest niska a żyć jakoś trzeba.
A więc wszystko z naszego autokaru co wyrzucaliśmy to
dla niej niech sobie wybierze a na dodatek zebraliśmy
od nas wszystkich zbędne ruble co nam zostały i
chcieliśmy jej dać.
Tu się dopiero zaczęły schody nawet słuchać nie
chciała gdyż ona na chleb ma i nie wypada żeby coś
wzięła od obcych.
Dopiero ktoś wpadł na pomysł że niech za te pieniądze
się za nas pomodli najpierw się tłumaczyła że ona do
cerkwi chodzi a nie do naszego kościoła ale na słowa
że Bóg jest wszędzie jeden skapitulowała...
Granicę przekroczyliśmy bez kontroli pewnie za jej
wstawiennictwem:)
Może to kiedyś w wierszu ujmę a dziś pozdrawiam
pięknie i dziękuję za poczytanie:)
Chwyta za serce pozdrawiam
Piękny wierszyk, pozdrawiam:)
fajny, trzeba cieszyć się drobiazgami :)
I mnie się bardzo podoba:)
Bardzo mi się spodobał.
Pozdrawiam Józek.
Bardzo ładna opowieść. Miłego wieczoru.
O tak, szczęście to nie pieniądze.
Chwyta za serce +)
Wzruszająca historia ze wspaniałą puentą. Pozdrawiam
serdecznie.
Piękny, wręcz wzruszający wiersz.
Pieknie, rytmicznie i wzruszajaco.
Pozdrawiam:)