Twoja kobieta
uczyłeś ją...
chodzic boso po mokrej trawie
pić kawę w szklance na śniadanie
zamykałeś ją
w czułych ramionach słów
pisałeś...
jesteś Kobietą Mojego Życia
tuliłeś ją w tangu walcu rumbie
łapałeś promienie słońca
w czerwonym winie
ty...
ty tańczysz leciutko na palcach
z gwiazdami
ona...
jej samotna postać
skamieniała na ławeczce
w listopadowym ogrodzie
autor
zielone oczy
Dodano: 2007-10-31 20:12:39
Ten wiersz przeczytano 599 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
Bardzo mi sie podoba ...swetnie ubrany w
slowa...skłonił do zadumy ...
Dziś same rozstania i smutek... Ale ten wiersz jakiś
troszkę inny. Bo tyle ona wyniosła z tego związku,
tyle sie nauczyła więc ma szansę być inną , lepsza
może. Forma wiersza bardzo mi pasująca.
bardzo znime zakończenie wiersza...z zimna aż
sztywne.., ciekawy i dobrze napisany oddaje cały
smutek ...
Smutkiem powiało, i chłodem ... Dobry wiersz. Podoba
mi się.
ladny wiersz w formie i tresci. smutny ale tak
prawdziwy. Bardzo czytelny. pozdrawiam
wiersz bardzo smutny ... z nadzieją i tęsknotą za
utraconym...ciekawa forma.. lekko sie czyta...