Pomocna dłoń
Kiedy tak na Ciebie patrzę
Gdzieś myślami zawsze zdążam
Dziennie inne zachowanie
Nigdy za tym nie nadążam
Chciałbym móc Ciebie zrozumieć
Lecz "chcieć" to nie znaczy "umieć"
Pomóż proszę w tych rozterkach
Wskaż drogę do Twego serca
Ono broczy krwią tak gęstą
Chyba ranią je zbyt często
Czy masz problem przyjacielu?
Wspólnie znajdźmy panaceum
Przyjmij moją chęć pomocy
Wesprę Ciebie w dzień i w nocy
Ja obronię Cię przed światem
Nigdy nie będę Twym katem
Bo jak można walczyć z bratem
Bliższym co rok z każdym latem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.