Popadając w skrajności
Póki nie widzę nie gryzę, nie krzyczę!
Póki nie słyszę spokój ogarnia mnie.
Wszystko na anty
Zupełnie nie tak
Choć wczoraj żartowałam właśnie z Tobą
Dziś mam Cię dość
Wiesz, już mówić nie muszę
Będę krzyczeć bądź płakać
Popadać w skrajne humorki swe
Nie obrażaj się jak dziecko
Nie dziw setny raz
Tylko zostaw w spokoju
Którego właśnie tak bardzo pragnę.
Potrzeba mi ciszy
Subtelnej, delikatnej
Głuchej ciszy.
Idź sobie
No już precz!
Dziś zejdź mi z oczu
Jutro zaś przyjdź, przytul, zaopiekuj
się.
Bo wiesz czego trzeba mi
Gdy mówię wyjdź to idź
Gdy bez siły opadam
Przybiegnij bym wiedziała
Że jesteś ze mną dla mnie.
Komentarze (1)
Ech, tak to jest... Ważne by mieć obok kogoś, kto
zawsze służy pomocą i zna nas jak własną kieszeń....
Wierszyk ładny, zostawiam swój głos i pozdrawiam:)