Poranek
Dzisiaj rano Tobą drzewa zapachniały,
Chroniąc zmarzłe liście w gęstej mgły
pierzynie,
By korony w mroźnym morze nie
skostniały,
By chłód brzasku nie zaszkodził ich
czuprynie.
Bukiet perfum delikatnych jak twe
dłonie,
Wchłaniam w siebie z każdym powietrza
oddechem,
Rześki powiew pieści snem nabrzmiałe
skronie,
Zamiast Ciebie głaszcze czoło na
pociechę.
Sięgam wzrokiem znacznie dalej, nad
dolinkę,
Tuman pary wolno zsuwa się wśród
wzgórków,
Ujawniając swej piękności odrobinkę,
Oczekuje żaru słońca pocałunków.
Wkoło traw dywany rosą są skropione,
Na pamiątkę grzesznej nocy namiętności,
Z rzadka liśćmi jak szlafrokiem otulone,
Nie skrywają całkowicie swej nagości.
Kiedy pierwszy promień przeszył mgły
kołderkę,
Dreszcz otrzepał moje ciało z resztek
nocy,
Dzień przypomniał zagubioną gdzieś
rozterkę,
Znów odczuwam Twego braku głód sierocy.
Po poranku Tobą dzisiaj wypełnionym,
Pora wracać w strasznie nudną prozę
życia,
Ale w pracy będę tęsknił zamyślony,
Do jutrzenki i Twojego w niej odbicia.
Komentarze (1)
dlaczego przestałeś pisać o miłości?
teraz karp, delicje..