Poranek - opowiadanie samemu sobie
Wokoło tylko ulice , trotuary, dom przy
domu
pętam się po tym śmietnisku niepotrzebny
nikomu
Z dzieciństwa pamiętam, ona Lipa ponad dach
nieprzerwanie ona lipa ciągle rosła,
zapierała oddech mnie małemu w piersiach
W głębi za domami stawy, glinianki z nich
głos wodnika
gołębie, turkawki, ich dom parapet , dziś
już tego nie ma
Przed laty na moim balkonie usadowił się
trzmiel
był tam gościem parę chwil
ot i cala moja przyroda się hulaszczo
roztacza
tam krzewinka, kępka trawy, za piękną
przyrodą
rzewny głos rozpacza
Ale są dnie, krótkie jak biczem trzasł
furman na wozie
pod moim oknem zakwitają dwie urocze
magnolie
Zachłystuje się tą czarowną gracją kwiatów
w konarach
zapominam o ulicach, mój uśmiech, padam na
kolana
Mży deszcz- chwała naturze za to cudowne
jadło roślinom
mnie ochoty do wesołych żartów przybyło
Pal pies, za te ulice i trotuary
wyświechtane trzewikami
wiosna – wiosna ta słoneczna z deszczem
przed nami
Autor:slonzok
Bolesław
Foto:https://www.facebook.com/bolekzaja
Komentarze (5)
ładny obrazek
U Ciebie milutko Bolesławie
Pozdrawiam :)
u mnie też już kwitną magnolie, przyroda się hulaszczo
roztacza i humor nie ten co w zimie. Pozdrawiam
ciepło!
Nie da się z pamięci wymazać przeszłości...a
teraźniejszość ciągle nam ją przypomina...pewnie
lepiej cieszyć się wiosną...i tak trzymać...
pozdrawiam serdecznie
Pozwoliłam sobie przeczytać i spodobało mi się to
opowiadanie, zaczynające się smutno, ale z optymizmem
w finale. Miłej soboty.