Poranek…
Ślad odciśnięty na poduszce
ciepły, pachnący Tobą jeszcze
za chwilę drugi się pojawił
aromat kawy oba pieści
Cichy szmer wody pod prysznicem
stóp bosych ślady na kafelkach
będzie ich więcej już za chwilę
tęsknoty przestrzeń tak wielka
Śniadanie smutne dwie kanapki
i jajecznica jakaś blada
cichutko sobie obiecują
będzie ktoś drugi do nas siadał
Drzwi z progiem też się umówiły,
że nie wypuszczą samej już,
chcą widzieć jak splecione dłonie
od wewnątrz przekręcają klucz
Rolety w oknach, niczym mgła
opadły tworząc raj na ziemi
zostaną tu na całe życie
już pewni, nic ich nie odmieni.
Komentarze (4)
Miło było przeczytać rano mimo zawartej tęsknoty
za...no właśnie...Wszyscy za czymś tęsknimy
Jak duży ładunek ciepła i stonowanej melancholią
emocji zawarłeś w wierszu.
piekny poranek ...dobrze coś takiego czytać od rana :)
Mmmmm..... obiecująco się zapowiada za tymi roletami.
Świetnie oddany nastrój oczekiwania, niebanalnie i
cieplutko.