Porwanie
Przyszli po niego jesiennej nocy.
Aresztowali, zabrali panowie wysocy
Zakuli w kajdany, porwali z loza mego
Zostawili bol serca cierpiacego
Nad gorami, dolinami przesyla swe mysli
A ja tylko czekam nocy, by mogl mi sie
przysnic
Duzo czasu minie gdy go znow zobacze.
Ze zgryzoty, z tesknoty calymi dniami
placze.
Lecz wiem, ze jest gdzies tam,
w mroku uwieziony
i czekam tego dnia gdy bedzie
wyzwolony...
Czy taki dzien nadejdzie?
Skad mi to wiedziec...
Ja bede czekac zawsze
Gdy on w celi bedzie siedziec...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.