pożądanie
Spadam w chwile uniesienia
w podroży po niebiańskich przestrzeniach
upadam na dno w poczucie winy
ból serce przeszywa
by sie podnieść brak mi siły
w końcu zrastają się rany
straconej dumy
przestają bolec spadki wartości
szacunku do siebie
zdradliwa moc na krawędzi mnie trzyma
w więzach pożądania blisko ciebie
tańczę w twoich ramionach
tracę kontrole nad ciałem
spadam szczęśliwa choć upadnę boleśnie
poczekam aż rany się zrosną
i znów wrócę do ciebie
Komentarze (2)
poruszalas wazny problem, za to plus;kompozycja w
porzadku tez plus;i 3 najwazniejsze, czyta sie to z
przyjemnoscia....
Pieknie opisana chwila uniesienia bo jest to moment w
ktorym nic innego sie nie liczy..... nawet jesli wraca
rzeczywistosc moze nie taka jak powinna byc ,ale
pragnienie powrotu gdzies w glebi pozostaje.....