pozostawiona na pastwę Siebie
każda pusta chwila
drąży dziury w moim ciele
Krzyczę o pomoc
fiołkowym spojrzeniem
czarnych oczu
każdy minimetr mojej
spękanej skóry pokazuje
jak mnie boli
samo niezrozumienie
ale Nikt nie słyszy
cichych znaków cierpienia
Nikt nie pyta o powód
rozstrojenia
Czy to tak oczywiste że to niczyja
sprawa...?
Wśród tysięcy jestem zawsze tylko ja
sama
zawiedziona tłumami
szukam w sobie
przyjaciela i wroga
autor
white shrew
Dodano: 2005-05-23 18:17:44
Ten wiersz przeczytano 372 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.